http://panoramaolesnicka.pl/artykul,Obr ... u,4058.htmCytuj:
O pałacu braci Karla Christiana i Joachima Wenzela von Kospothów pisaliśmy wielokrotnie. I o jego dawnej świetności, i próbach jego ratowania. W minionym roku pałac w Brzezince gościł na naszych łamach dwukrotnie. Pierwszy artykuł kończył się smutną konstatacją, że właściciel obiektu (kierowca wyścigowy Juliusz Syty) po zabezpieczeniu dachu od lat nie kontynuuje żadnych prac, a obiekt popada w ruinę. Drugi miał wydźwięk optymistyczny - zabytek kupiła Grupa Kaptałowa Gant Development SA. To holding kilkudziesięciu spółek prowadzących działalność deweloperską i budowlaną, lider w swojej branży, zatrudniający kilkaset osób, notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych. - Dostrzegamy w pałacu potencjał, a i okolica jest bardzo ładna. Dlatego zdecydowaliśmy się dokonać tego zakupu.
- Przygotowujemy koncepcję przywrócenia obiektu do dawnej świetności, uwzględniając jego docelową funkcję - obiektu usługowego - powiedział Panoramie wówczas Piotr Wołczański, członek Zarządu Ganta, dyrektor Pionu Zarządzania Projektami.
Jak wygląda dzisiaj pałac? Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze do niedawna wciąż był rozkradany! Złodziejom sprzyjały chaszcze, które porastają obiekt, zwłaszcza od strony frontowej. Fasada rezydencji praktycznie była zasłonięta. To się na szczęście zmienia. Pełnomocnikiem Ganta ds. pałacu został Przemysław Mamrot, sołtys Brzezinki, który po otrzymaniu nominacji energicznie wziął się do zabezpieczania zabytku. Rozpoczął od powieszenia kilkunastu tablic ostrzegawczo-informacyjnych.
Teraz już każdy wie, że wstęp jest tu wzbroniony, a teren jest prywatną własnością. Kolejnym krokiem było wycinanie zarastających obiekt drzew i krzewów. Zostanie tylko kilka najciekawszych okazów. Od frontu ruiny pałacu są już w dużej części widoczne.
Złodzieje wciąż znajdowali w rezydencji wartościowe przedmioty. Kradli przede wszystkim elementy metalowe - zawiasy, okucia belek, szyny, marmurowe płyty. Złodziejski tercet z Oleśnicy nakryła policja na gorącym uczynku właśnie dzięki czujności i interwencji sołtysa.
Przedzieramy się z nim przez chaszcze rosnące z boku obiektu. P. Mamrot jest jak indiański tropiciel - od razu rozpoznaje, że ktoś tu dzisiaj chodził. - Są tacy, którzy przychodzą tu w celu załatwienia fizjologicznych potrzeb - wzdycha sołtys. I pokazuje nam miejsce po ognisku. To z kolei centrum spotkań meneli. Z pałacu wynosili zabytkowe belki (jedna, uratowana, leży niedaleko) i palili je, popijając przy ognisku owocowe winka. A z pałacu jeszcze niedawno kradziono ostatnie marmurowe płyty. Pewnie znajdziemy je gdzieś na działkach, jako blaty ogrodowych stoliczków...
Wchodzimy do pałacu. Niestety, wygląda on jeszcze gorzej, niż w okresie, kiedy oglądaliśmy go za „czasów Juliusza Sytego”. Wieża, zwalona podczas wichury, uszkodziła w kilku miejscach sufit. Złomiarze wycięli kolejne stalowe belki. Kolorowe dekoracje nad barokowymi kominkami o płynnych liniach jeszcze mocniej wyblakły...
- Kolejnym etapem zabezpieczeniem pałacu będzie zamurowanie wszystkich otworów - okiennych i drzwiowych - mówi Panoramie Przemysław Mamrot.
A jakie docelowe plany wobec obiektu ma jego nowy właściciel? To wciąż jeszcze tajemnica...